Strona główna > żużel,speedway > Sukces z błotem zmieszany

Sukces z błotem zmieszany

Darmowy bilet na mecz Sparta-Apator temu kto wierzył w niedzielne zwycięstwo wrocławian z Unią przed zobaczeniem prognozy pogody i stanu toru w Tarnowie. Przecież to było niemożliwe. Spartanie przegrali swoją szansę na play off po porażce u siebie z Aniołami, a na domiar złego inni rywale też nie jechali w tym czasie po ich myśli. Ale zdarzył się cud.

Iskierka nadziei dla podopiecznych Piotra Barona pojawiła się wraz z prognozą pogody na niedzielę. Miało padać. I padało. Ja osobiście uwierzyłem, że coś z tego może być dopiero, jak zobaczyłem w telewizji na żywo stan tarnowskiej nawierzchni. Wiecie, jak jest- sercem to ja zawsze jestem za Spartą, ale rozum podpowiadał co innego. A ja nie uwierzę póki nie zobaczę.

Od pierwszego biegu było jasne, że będziemy świadkami żużlowej loterii. Owal był twardą, ale jednak mokrą breją i gospodarze stracili atut własnego toru. W takich sytuacjach zazwyczaj decyduje start i szybkie dopasowanie zębatek w maszynach. Tak było i tym razem. Wrocławianie trafili i przełożyli się idealnie. Po stronie gospodarzy na pewno szybko pojawiła się presja i zdenerwowanie. Pewny awans do play off wymykał się z zabłoconych rąk bardzo szybko.

Gwoździem do trumny dla Unii była dobra postawa juniorów Sparty. Maciej Janowski nie ukrywa, że nie przepada za jaskółczym owalem, ale zaskakiwał dobrymi startami i jako jeden z nielicznych walczył z powodzeniem na dystansie.

 (Fot. Beata Jastrowicz-www.speedway.info.pl)

PLECY JANOWSKIEGO. Znienawidzony widok wielu żużlowców... (Fot. Beata Jastrowicz-www.speedway.info.pl)

Jednak z nadziei na awans do pierwszej szóstki Jaskółki zostały doszczętnie oskubane przez młodego Malitowskiego. Żużlowcy Unii mieli problem, żeby u siebie zatrzymać niedoświadczonego juniora Sparty i po jego punktach morale po stronie gospodarzy na pewno spadło. Dzięki takiej jeździe tego żużlowca, nawet słaby występ Lasse Bjerre i Dennisa Anderssona jest do wybaczenia. Nie zmienia to jednak faktu, że Andersson postępów w tym roku nie zrobił. Wrocławscy działacze przebąkują coś o kontrakcie półzawodowym dla niego jeśli pozostanie w Sparcie, bo chyba chłopak nie ogarnia się do końca w polskiej lidze sprzętowo/finansowo/logistycznie. Ale to teraz nie jest ważne. To temat na długą zimę. W tej chwili najważniejszy jest mecz u siebie z Aniołami.

W przedostatniej kolejce Spartanie byli bardzo blisko. Przegrali u siebie z Toruniem tylko dwoma punktami. To niezły prognostyk przed niedzielą. Co prawda po stronie toruńskiej rozkręca się Miedziński, ale we Wrocławiu zaskoczył nareszcie Bjerre. Sparta już nic nie musi i udowadnia, że bez presji potrafi wykręcić dobry wynik. W zespole jest pozytywny klimat i dobra atmosfera. Szkoda tylko, że trybuny świecą pustkami i niewiele osób docenia fakt stworzenia we Wrocławiu przyzwoitej ekipy przy bardzo niewielkich nakładach finansowych.

A plan na najbliższe dwa mecze jest raczej prosty. U siebie wygrać chociaż minimalnie, a na wyjeździe, jak przegrać to nieznacznie. I awansować, jako lucky loser. Co prawda para Leszno-Gorzów wydaje się najmocniejszą w drugiej fazie rozgrywek i większość raczej tutaj obstawia awans obu ekip dalej, ale jak przypominam sobie wyczyny Stali Gorzów w historii play off w ostatnich latach, to myślę sobie, że może być różnie. Gorzowianie lubią szybko kończyć sezon i wyjeżdżać w sierpniu na przymusowe wakacje. Same nazwiska nie jeżdżą. I kasa też nie. Trzeba też mieć trochę szczęścia. A to czasami sprzyja słabszym. Sparta w półfinale? Czemu nie. Nie będę zaskoczony, jak wejście do najlepszej czwórki okaże się łatwiejsze od samego awansu do play off.

Tylko na luzie i bez presji panowie. Sukces i tak już odnieśliście. I nie ma żadnego znaczenia, że był to sukces z błotem zmieszany.

Tomek_A®muła

Kategorie:żużel,speedway
  1. Brak komentarzy.
  1. No trackbacks yet.

Dodaj komentarz