Strona główna > koszykówka > Piąta kwarta. Wrocław koszem stoi!

Piąta kwarta. Wrocław koszem stoi!

Po trzech latach przerwy Śląsk Wrocław powrócił na parkiety ekstraklasy. Kibice z Dolnego Śląska czekali na to dokładnie 1096 dni. Długo ta klubowa reanimacja/ reaktywacja trwała, ale najwierniejsi fani się doczekali i przychodząc tłumnie na mecz z Zastalem Zielona Góra udowodnili, że we Wrocławiu wciąż jest boom i zapotrzebowanie na koszykówkę.

Ale sprzedaż internetowa nie wskazywała na duże zainteresowanie inauguracją PLK. Na trzy godziny przed meczem wciąż było do kupienia ponad 700 wejściówek. Okazało się jednak, że większość kibiców pojechała pod halę, żeby kupić bilety na miejscu. Nie dla wszystkich starczyło, bo był taki tłum, jak na finałach play off za najlepszych lat Śląska.

Rzuty osobiste. Zmora Śląska Wrocław (Fot. http://www.armulatomasz.wordpress.com)

Jednak fani przed spotkaniem byli świadkami organizacyjnej porażki. Do dyspozycji kibiców były tylko dwie kasy. Do każdej stał sznur ludzi i w każdej obsługiwała jedna kasjerka, która nie była w stanie zapanować nad sytuacją i sprzedawać biletów za pięciu.
No i był stres i nerwy jeszcze przed wejściem, a większość osób przybyła pod Orbitę na długo przed pierwszym gwizdkiem, więc miała prawo oczekiwać, że wejdzie na trybuny na czas.
Pod koniec pierwszej kwarty ludzie wciąż stali w kolejce, a organizatorzy walczyli z zepsutą drukarką do biletów. A była oczywiście jedna…

Sam mecz można podsumować krótko: poziom sportowy wrocławian nie ten, co kiedyś, ale atmosfera, jak przed laty. Śląsk straszył niską skutecznością. Przede wszystkim słabo wykonywał rzuty wolne i to w sumie przesądziło o wyniku końcowym, czyli minimalnej porażce gospodarzy. Mecz nie stał na wysokim poziomie, ale trzymał publikę w napięciu dosłownie do ostatniej sekundy. Zgodnie  z tradycją ostatnią minutę rywalizacji kibice oglądali na stojąco. Doping pełnej hali robił wrażenie, ale nie da się ukryć – kameralna Orbita nie może się równać z Halą Stulecia. Nie ta pojemność i przez to nie do końca ten klimat.

Czy działacze Śląska Wrocław mogą być spokojni o frekwencję w kolejnych

Walter Hodge. Z sędzią rozumiał się w tym meczu bez słów. (Fot. http://www.armulatomasz.wordpress.com)

meczach? Po tym co zobaczyli w środę wieczorem mogą raczej spać spokojnie, bo:

1. Kibiców na pewno nie odstraszą ceny biletów. Są niskie, czyli dopasowane do poziomu sportowego drużyny.

2. Co prawda mecze często są  wieczorem w środku tygodnia, ale nie są to żadne nowości dla kibica. Jak komuś zależy, to przyjdzie.

3. Podział wrocławskich kibiców na tych, którzy uznają i bojkotują ekstraklasowy Śląsk teoretycznie powinien zaszkodzić frekwencji, ale paradoksalnie może sprawić, że hala będzie zawsze pełna, ponieważ zwolennicy ekipy z wyższej klasy rozgrywkowej mogą przeprowadzać totalną mobilizację i walić na trybuny tłumami, żeby udowodnić przeciwnikom, że Śląsk powrócił, ma się dobrze, ma kibiców i zamierza walczyć z najlepszymi.

Robert Skibniewski. 16pkt (za dwa - 4/6; za trzy - 2/5; osobiste - 2/2) (Fot. http://www.armulatomasz.wordpress.com)

Jedyne co może odstraszyć publikę, to poziom sportowy 17-krotnych mistrzów Polski. Jeśli ekipa odbudowana przez Przemysława Koelnera będzie dostawała regularne baty od rywali, to kredyt zaufania fanów może szybko się wyczerpać, a ich cierpliwość skończyć.

Ale to przecież nie dotyczy prawdziwych kibiców, którzy nie mają wątpliwości, że kibicują „prawdziwemu Śląskowi”.

Tomasz A®muła

>>>Czytaj relację z meczu<<<

  1. Brak komentarzy.
  1. No trackbacks yet.

Dodaj komentarz